Paraben – ostatnio bardzo wydźwięczny składnik niepożądany naszych kosmetykow. Każdy z nas o nim coś już usłyszał. Prawda że jest szkodliwy. Dlatego też wystarczy teraz napisać na opakowaniu: „bez parabenu” i już mamy zwiększoną sprzedaż. Dobry chwyt marketingowy niewatpliwie. Ale nie wyczerpujący tematu bezpieczenstwa stosowanych składników. Chodzi o to, że akcentując jedną taką informacją, zamazuje się inne, bardzo ważne i bardzo wpływające na nasze zdrowie i wygląd.
Składników chemicznych stosowanych w produktach spożywczych i kosmetykach jest tysiące i niech nam się nie wydaje, że jak „brak parabenow” czy „brak konserwantow” to już wszystko zdrowo i bezpiecznie… Że można używać bez konsekwencji. Niestety jest tak, że aby odwrócić uwagę od czegoś istotnego wyolbrzymia się jedną, daną cechę. Znacie to z mediow, nie? To samo dzieje się w przypadku wszelakich produktów i aby upewnić się, że stosujemy coś co nam nie zaszkodzi trzeba by powęszyć głęboko i poświęcić na to trochę czasu. Zajmę się tym tutaj na tym blogu, w tej oto rubryce: „Uwaga chemia”. Co jakiś czas znajdziecie tu artykuł o składniku – dodatku do naszych produktów. Postaram się znajdować dla Was informacje na temat związków chemicznych również pomagających w pielęgnacji i zachowaniu urody oraz zdrowia, ale zdecydowaną większością będą tu te szkodliwe.
Kupiłam jakiś czas temu emulsję do ciała, jak etykietka opowiadała, kurację ultra nawilżającą na dysfunkcje skóry suchej. W moim przypadku spełnia swoją funkcję, ponieważ zwłaszcza zimą, skóra moja na łydkach lubi zamieniać się w rybią. Smaruję nią te łydki i nawet pomaga. Do następnego razu, czyli nie eliminuje przyczyny wysuszania. Robię to niezmiernie żadko od kiedy zerknęłam na skład i jako drugi pod względem ilości składnik przedstawił mi się Isopropyl Palmitate. Na drugim miejscu – co oznacza że można go nazwać głównym. Na pierwszym miejscu widnieje woda.
Kiedy związek znajduje się tak wysoko na liście użytych składników oznacza, że jest go w produkcie dużo, a skoro dużo to muszę sprawdzić cóż to za składnik i jak się ma do naszego zdrowia. Bo jak ono zachwiane to i twarzyczka urodą nie grzeszy. Okazuje się, że Isopropyl Palmitate, emolient, czyli substancja tworząca na skórze warstwę zatrzymującą wilgoć jest związkiem znajdującym się w REJESTRZE NIEBEZPIECZNYCH ZWIĄZKÓW CHEMICZNYCH. Może podrażnić oczy i skórę. Może również wywołać reakcję alergiczną.
Ponieważ substancje chemiczne badane są pod względem szkodliwości w trakcie użycia oraz po, a niezmiernie rzadko badane są pod kątem wieloletniego, długoterminowego, częstego stosowania, nie możemy być nigdy pewni jaki naprawdę mają wpływ na nasze zdrowie. Z tego powodu ja właśnie, pomimo opisów o małej toksyczności czy braku przeciwskazań staram się zmniejszyć do minimum stosowanie rzeczy zawierających w swoim składzie coś co może choćby podrażniać.
To co obserwuję na swoim ciele a pobieram z natury, jest jak narazie pozytywem i nie zamierzam ślepo chemii wierzyć. Zamiast tego przyjęłam linię z nią ugody. I trzymam się jej. I polecam także i Wam. Do tej pory ludzkość nie chce zrozumieć, że np.: trzykrotny wzrost występowania alergii, na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat może mieć związek również ze wzmożonym stosowaniem chemii w naszym życiu. Na wszelki wypadek nie zbadano jeszcze przyczyn jej występowania. Co by było jeśli oficjalnie, w końcu, powiedziałoby się nam, że zabija nas przemysł chemiczny? Troszkę by państwo elita korporacyjno – przemysłowa dostała po kieszeni, nie?
Muszę niestety dokończyć tą butlę z tym palmitynianem… A może nie muszę?… Nie musze!