Uczniowie w całej Polsce od pewnego czasu realizują program szkolny ucząc się zdalnie. Co przez to rozumiemy? Wyobrażamy sobie nauczyciela siedzącego po drugiej stronie ekranu, realizującego kolejne tematy i tłumaczącego dzieciom konkretne kwestie. Oczywiście, w wielu przypadkach tak właśnie jest. Zdarza się jednak, że przez cały okres nauczania zdalnego uczniowie ani razu nie mieli kontaktu z nauczycielem… Nauka polega na przekazaniu materiału (a raczej nr strony i ćwiczenia), który uczniowie mają danego dnia zrealizować samodzielnie. O ile w przypadku starszych uczniów nie jest to trudne, o tyle najmłodsi uczniowie, dopiero rozpoczynający naukę w szkole mają z tym problem i lekcje muszą tłumaczyć im rodzice. Oczywiście, dziecko znajdzie daną stronę i wykona zadanie, jednak najważniejsze jest to, by zrozumiał to, co robi. A to właśnie powinien wyjaśnić nauczyciel.
Zdarza się, że uczniowie klas 1-3 siadają do lekcji dopiero po powrocie rodziców z pracy. Późna pora również negatywnie wpływa na funkcje poznawcze dziecka i jego koncentrację. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest realizacja nauczania poprzez platformy, które to umożliwiają. Mimo innych warunków, niż te które panują w szkole dzieci mają kontakt wzrokowy z nauczycielem i mają możliwość zadawania pytań w razie jakichkolwiek wątpliwości.
Jednak mimo szczerych chęci wielu nauczycieli ich praca zostaje niekiedy zakłócona przez… rodziców! Ci, którzy nie pracują potrafią siedzieć w pokoju dziecka podczas lekcji zdalnych przez cały czas ich trwania. W tle słychać, jak mama lub tata podpowiadają dziecku podczas rozwiązywania zadania albo szeptem czytają tekst, który ono powtarza, zamiast przeczytać samodzielnie. Niektóre dzieci nie przygotowują nawet potrzebnych książek samodzielnie – kiedy rodzic słyszy, na jakiej stronie należy otworzyć książkę czy ćwiczenie, pojawiają się one jak za dotknięciem magicznej różdżki tuż przed nosem dziecka. Warto zastanowić się, do czego takie zachowanie doprowadzi. Drodzy rodzice! Wasze dzieci i tak mają już bardzo trudno, co chwila zachodzą zmiany, raz są w szkole, a po chwili znowu uczą się w domu. Rozumiemy waszą chęć pomocy swoim pociechom, ale musimy zrozumieć, że pomoc nie polega na wyręczaniu! Przecież to dziecko wróci kiedyś do szkoły! Mamo, tato… Ciebie wtedy przy nim nie będzie, a nauczyciel na pewno szybko zweryfikuje jego umiejętności – bynajmniej, nie ze złośliwości.
Zdalne nauczanie jest wyzwaniem zarówno dla uczniów, nauczycieli i rodziców. W Polsce już od pewnego czasu zauważa się nadopiekuńcze zachowania rodziców, które teraz szczególnie wychodzą na światło dzienne.